Dlaczego się spieramy

Ja i mój rozwój Praktycznie

Czasami pod nawoływaniem o poszanowanie abstrakcyjnych wartości kryją się niezaspokojone potrzeby każdej z kłócących się osób – potrzeba bezpieczeństwa, docenienia – lub poczucie opuszczenia i odtrącenia.

„Okrzyk: «Niech żyje!» jest zaledwie okrzykiem tolerancji” – pisał Stanisław Jerzy Lec. Nasza tolerancja może być letnia, wręcz chłodna, albo przeciwnie, życzliwa.

Ta chłodna bliska jest obojętności. Tolerujemy kogoś lub coś, bo tak naprawdę niewiele nas obchodzi i w związku z tym łatwo przychodzi nam tolerować. Chłód tolerancji może być również wyrazem niespójności wewnętrznej: Wiem o sobie, że jestem tolerancyjny, należę do grupy społecznej uznającej tolerancję za wartość, ale już kończy mi się cierpliwość. Już ledwie wytrzymuję, zaciskam zęby, ale jeszcze daję radę to znieść. Jestem tolerancyjny – tak uważam – choć moje emocje mówią coś zupełnie innego. Taka walka wewnętrzna jest sporym wydatkiem psychicznym; raczej na pewno wygrają tu emocje i tolerancja zmieni się w nietolerancję, a konkretnie w zachowanie agresywne – werbalny wybuch, atak.

Istnieje też tolerancja życzliwa, zmierzająca ku akceptacji i zaciekawieniu. Tolerujemy czyjeś poglądy lub zachowania, choć są one zupełnie odmienne od naszych. Na przykład: Jestem katolikiem, nie szukam zmiany wyznania, ale wobec protestantów mam przyzwolenie i zaciekawienie. Nie zależy mi, by zmienili wyznanie, przestali być protestantami. Ciekawi mnie, jak definiują swoją wiarę, tym bardziej że należymy do większej wspólnoty chrześcijan. Poznanie poglądów, odczuć i doświadczeń protestanta może jedynie wzbogacić moje pole refleksji na temat religii chrześcijańskiej i moich doświadczeń z nią związanych.

Życzliwa tolerancja zakłada, że na temat tych samych faktów może istnieć kilka narracji, co jedynie wzbogaca rzeczywistość. Ten rodzaj tolerancji może być szczególnie ważny w grupach, które wypracowują wspólne rozwiązania czy decyzje. Tolerancyjność, a zarazem zaciekawienie różnorodnością poglądów, wzajemną innością, wzbogaca wspólny potencjał grupy, przydatny w dalszych działaniach.

Słowne aikido

W praktycznym asertywnym podejściu do dialogu między ludźmi zwraca się uwagę, że czasem lepiej jest się zaciekawić poglądem osoby, która nas do czegoś przekonuje, i dopytać, poznać, zrozumieć w pełni jej myślenie, niż bronić się i przekonywać do swojego poglądu. Taka postawa nosi nazwę aikido – od japońskiego stylu walki, który zamiast zwarcia siłowego w środku pola, proponuje przechwycenie energii partnera. Aikido polegałoby na tym, że dopytujemy drugą osobę, jak doszła do takiego wniosku. Na czym opiera swoje przekonanie? Skoro ma pogląd tak różny od naszego, jesteśmy zainteresowani pogłębieniem znaczeń, jakie się za tym kryją, by móc ją lepiej zrozumieć i zobaczyć, gdzie są punkty rozbieżności. Gdzie myślimy inaczej i dlaczego? Takie uszczegółowienie, konkretyzacja studzi emocje i z reguły zawęża pole konfliktu, dzięki czemu łatwiej o wzajemną tolerancję.

POLECAMY

W relacjach, gdzie w grę wchodzą więzi emocjonalne i bliskość, tolerancja nie jest łatwą postawą. Życzliwa tolerancja zakłada, że osoba, której poglądy czy zachowanie tolerujemy, jest w pełni odpowiedzialna, dojrzała i jednocześnie odrębna od nas.

Przejawem takiej tolerancji może być postawa żony, która mówi: Kiedyś tolerowałam, że mój mąż jeździ na motorach. Zgadzałam się, a tak naprawdę nie interesowało mnie to. A teraz zaciekawiłam się; rozumiem, jakie to dla niego ważne; akceptuję, mam zgodę na to, jestem w tym z nim i przy nim, chociaż sama nie wsiadłabym na motor. Ale w sytuacjach i sprawach bardziej osobiście ważnych nie jest to proste. Jeżeli mąż uważa, że za nieposłuszeństwo należy dziecko karać biciem, a żona ma inne zdanie, tolerowanie przez nią poglądów męża prowadziłoby do zagrożenia dobra ich dziecka. Podobnie, gdy dorastająca córka sądzi, że marihuana to nieszkodliwa rozrywka, bo przeczytała w gazecie artykuł, który tak sugerował, nie jest możliwa tolerancja jej poglądów przez rodziców. Mogą natomiast tolerować poglądy dziennikarza, który napisał ten artykuł – o ile mogą!

Tolerancja zatem wydaje się wartością instrumentalną wobec wartości bardziej istotnych – chociażby takich, jak dobro drugiego człowieka. Może dobru sprzyjać, ale jeśli wchodzi z nim w kolizję, należy się z niej wycofać. Nie jest wartością bezwzględną.

Swoją drogą, często spieramy się o wartości – tu bywamy nietolerancyjni. Kłócimy się, co ważniejsze: wolność, sprawiedliwość czy możliwość samorealizacji. Czasami taki konflikt bywa pozorny, bo pod nawoływaniem o poszanowanie abstrakcyjnych wartości kryją się niezaspokojone potrzeby każdej z kłócących się osób – potrzeba bezpieczeństwa, docenienia – lub poczucie opuszczenia i odtrącenia. Często w rodzinie czy w grupie przyjaciół brakuje dobrej woli, miłosierdzia, wyrozumiałości.

Nie dajmy się zwariować

Obszarem, gdzie często ujawnia się brak tolerancji, jest polityka. Ona polaryzuje. Niejedna przyjaźń albo relacja rodzinna została zerwana z powodu odmiennych poglądów politycznych. A przecież poziom relacji wydaje się większą wartością niż poglądy. Skoro się kochamy, przyjaźnimy się, skoro sobie ufamy, a jednocześnie inaczej myślimy politycznie, spróbujmy się zrozumieć wzajemnie, w jaki sposób myślimy i jak widzimy osiągnięcie społecznych i państwowych celów. Niestety, poglądy często okazują się ważniejsze od człowieka i dajemy się wkręcić w spiralę konfliktu.

To samo widzimy w życiu publicznym. Politycy nie zaczynają rozmowy od poszukiwania wspólnych korzeni, wspólnych wartości. Tematem staje się wzajemne wykluczanie. W dyskusjach politycznych w mediach widzimy bitwy strukturalne, kompletnie pozbawione treści. I niekiedy w rodzinach zachowujemy się podobnie.

Jak nie dać się zapędzić w takie spory, gdy spotykamy się przy rodzinnym stole? Słynny psychoterapeuta Carl Rogers mawiał, że akceptacja i empatyczne rozumienie to dwie strony tej samej monety. Jeżeli czegoś w kimś nie możemy zaakceptować, to z pewnością mamy kłopot z empatią – po prostu nie udało nam się zrozumieć tej osoby. Znane powiedzenie mówi: „zrozumieć znaczy wybaczyć”. Gdybyśmy, natykając się na pogląd drugiej osoby, który nam wydaje się szkodliwy czy idiotyczny, spróbowali zrozumieć go tak, jak ona go rozumie, i popatrzeć na rzeczywistość jej oczami, wówczas bylibyśmy w stanie zaakceptować, że ona tak myśli. W polu jej logiki ten pogląd jest uzasadniony.

Pozostaje jednak trudność natury osobistej – czy potrafimy zaakceptować czyjeś radykalnie inne myślenie, nie unieważniając swojego? Czy jesteśmy w stanie uznać, że inna osoba w uzasadniony dla niej sposób przyjmuje coś, co z naszego punktu widzenia jest niesłuszne, obce, sprzeczne z naszym doświadczeniem? Taka sytuacja wprowadza nas w dysonans poznawczy, a często też dysonans afektywny – Ktoś, kogo lubię, ma poglądy, których nie lubię. Czy więc mam przestać go lubić? Czy polubić jego poglądy, których dotąd nie lubiłem?

Zdrowym wyjściem, jak się wydaje, jest ćwiczenie się w znoszeniu, wytrzymywaniu (przynajmniej pewnego poziomu) dysonansu afektywnego: Kompletnie się z tobą w danej kwestii nie zgadzam, ufam własnemu wyczuciu słuszności i własnemu doświadczeniu, a jednocześnie nie niszczę mojej sympatii czy więzi z tobą. Jestem w stanie cię zrozumieć, chociaż się z tobą nie zgadzam.

Może więc potrzebny jest apel? Na przykład, by człowiek był ważniejszy od różnic w poglądach, byśmy starali się rozumieć i łączyć, a nie dzielić i wykluczać. Nie dajmy się zwariować, podzielić z powodu różnic w poglądach; nie pozwólmy, by zapanowała w naszej rodzinie i wśród przyjaciół wrogość. Jesteśmy takimi samymi ludźmi – niech ta więź spowoduje, że lepiej się zrozumiemy. Skoro w Polsce tak boleśnie się dzieje, to może przynajmniej w naszej rodzinie spróbujemy to zmienić…

Rozbroić zło

Czasem zaś nie tylko o politykę chodzi. Zażarte spory polityczne pozwalają wyrazić żale, które z czegoś innego wynikają. Brat nie wsparł mnie, gdy tego potrzebowałem; siostra naruszyła moje zaufanie, rodzice krytykują mój styl życia… Każdy spór w rodzinie zogniskowany wokół jakiegoś tematu zawiera też wszystkie inne treści. Wikłając się w walkę na argumenty, zaczynamy niekiedy kwestionować też relacje. Podważamy zaufanie, bliskość i więź. Mówimy: Ty nie jesteś Polakiem, jesteś zdrajcą, działasz przeciw swemu narodowi. Gdy ktoś atakuje w ten sposób bliską osobę, to najprawdopodobniej chodzi o coś innego, osobiście ważniejszego.

Krańcowym przykładem postawy nietolerancji jest potrzeba wykluczania, a jej agresywnym biegunem – mroczny fanatyzm. Mrok, fanatyzm i przemoc są największymi wrogami tolerancji.

Jako terapeuci swoją postawą akceptacji i empatycznego rozumienia – jeśli w dodatku jesteśmy naturalni, spójni wewnętrznie i autentyczni w swoim wyrazie – możemy rozbroić zło nietolerancji. I spowodować, że człowiek zbliży się do swojego wewnętrznego doświadczenia, otworzy się sam na siebie i, rozpoznając w sobie emocje i potrzeby, zrezygnuje z zastępowania ich postawą agresji i zamkniętej nietolerancji.

Są jednak poglądy, które nawołują do działań krzywdzących inne osoby. Poglądy promujące przemoc i naruszanie godności. Tu pojawia się potrzeba stawiania granic. O ile zawsze warto starać się zrozumieć człowieka, choćby głosił najbardziej szkodliwe przekonania, o tyle z pewnością nie warto tolerancyjnie traktować takich poglądów. Tak jak warto być tolerancyjnym, uczyć tolerancji i ćwiczyć się w niej, tak samo warto być nietolerancyjnym, uczyć nietolerancji i rozwijać ją w sobie. Tolerancja jest wartością, ale tylko wtedy, gdy dotyczy zjawisk, które nie prowadzą do krzywdy innych osób. Inaczej staje się antywartością. I wtedy trzeba powiedzieć: Dość! 

***

Ja, mistrz tolerancji?

Jeśli chcesz się przekonać, czy jesteś tolerancyjny, oceń w skali od 0 do 3, na ile zgadzasz się z poniższymi twierdzeniami (0 – całkiem się nie zgadzam, 1 – troszkę
się zgadzam, 2 – raczej się zgadzam, 3 – zgadzam się w pełni).
• Uważam, że dzięki różnorodności poglądów i postaw świat staje się bogatszy i barwniejszy.
• Są sytuacje, w których daję się przekonać do zmiany poglądu.
• Gdy ktoś myśli inaczej niż ja, dążę do poznania jego sposobu myślenia.
• Uważam, że na ogół ludzie mają dobre intencje.
• W dyskusji bardziej dążę do zrozumienia cudzych poglądów, niż staram się ich przekonywać do własnych.
• Wolę ludzi łączyć niż dzielić.
• Nie lubię oceniać ludzi.
• Jestem ogólnie życzliwie nastawiony do świata.
A teraz zsumuj swoje oceny.

21–24 pkt oznacza, że jesteś mistrzem życzliwej tolerancji
17–20 pkt wskazuje na duży poziom życzliwej tolerancji
13–16 pkt – po prostu jesteś życzliwie tolerancyjny
9–12 pkt – Twoja życzliwa tolerancja przeplata się z nietolerancją
5–8 pkt – życzliwa tolerancja nie jest Twoją mocną stroną
0–4 pkt – nie należysz do osób tolerancyjnych

Co przeszkadza Ci być tolerancyjnym i cierpliwym? Dlaczego różnorodność poglądów Cię nie zaciekawia? Jakie obawy wywołuje u Ciebie fakt, że ktoś myśli inaczej niż Ty? Odpowiedź znajdziesz w tekście Marii Król-Fijewskiej i Piotra Fijewskiego.

9 kroków do porozumienia

Jak szukać porozumienia – zarówno w codziennych rozmowach z bliskimi, jak i w Internecie w kontakcie z osobami, których niekiedy nie znamy?

Z pomocą mogą przyjść zasady porozumienia bez przemocy sformułowane przez Marshalla Rosenberga. Oto one.

9 kroków do porozumienia

1. Pamiętaj, że w dialogu najważniejszy jest kontakt, a nie ustalanie, kto ma rację. Sprawdź zatem swoją intencję – czy wolisz mieć rację, czy relację?
2. Jeśli zależy Ci na relacji, staraj się wysłuchać z szacunkiem drugą osobę, nim zaczniesz kontrargumentować.
3. Upewnij się, czy rozmówca naprawdę powiedział to, co usłyszałeś. Najlepiej powtórz to własnymi słowami, by sprawdzić, czy go zrozumiałeś.
4. Weź odpowiedzialność za swoje uczucia, nie obwiniaj za nie innych. Zamiast mówić: złościsz mnie, nie wkurzaj mnie!, powiedz: czuję złość, gdy słyszę to,
co mówisz.
5. Złość i inne uczucia to energia i to Ty jesteś odpowiedzialny za to, co z nią zrobisz. Możesz wykorzystać ją, by niszczyć i obrażać innych, albo by zadbać o swoje prawa.
6. Pamiętaj, że Twoje uczucia powodowane są niezaspokojonymi potrzebami, a nie tym, co robią inni. Wyrażaj swoje uczucia wprost, mówiąc o potrzebach, które za nimi stoją.
7. Argumentuj, odwołując się do uniwersalnych potrzeb. Boję się nie dlatego, że krzyczysz, ale dlatego, że moja potrzeba bezpieczeństwa jest niezaspokojona. Rozmowa na poziomie potrzeb, które są wspólne dla wszystkich ludzi, ułatwia znalezienie podobieństw.
8. Szukaj w rozmowie wspólnych obszarów. Opieraj się na obserwacjach i faktach, a nie na ocenach i generalizacjach.
9. Zamiast etykietować i oceniać: Jesteś uprzedzony i mnie nie słuchasz, zacytuj rozmówcę: Powiedziałeś, że boisz się mieszkać w sąsiedztwie obcokrajowców. Czy chcesz poznać moje zdanie na ten temat?


Anna Mills
 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI