Na dobre, na złe

Ja i mój rozwój Praktycznie

W każdym z nas tkwią zalążki dobra i zła. Rozważania sprzyjają opowiadaniu się za dobrem. A zdolność do przemyśleń i wyborów odmiennych od tego, co powszechne, może zapoczątkować przemianę świata.

Dlaczego dobrzy ludzie czynią zło? – pytał niegdyś amerykański badacz Philip Zimbardo. Jak to możliwe, że wykształceni i kulturalni ludzie popierają polityków wypowiadających się kłamliwie bądź nielogicznie? – to pytanie powtarza się dziś często. Zacznijmy od stwierdzenia, że umysł jest zapisem różnych doświadczeń i właściwości, zatem w każdym z nas tkwią jakieś przesłanki mądrości i jej ograniczeń, przesłanki dobra i zła, które pod wpływem rozmaitych sytuacji mogą zdominować nasze zachowanie. Gdy w grę wchodzą naciski otoczenia, często bezwiednie im ulegamy.

To nie wypada

Lecz co jest moralne, a co nie? Niełatwo to zdefiniować. Rozumienie dobra i zła oparte jest bowiem na społecznym, zmiennym konsensusie, na przykład co do tego, czy podboje i grabienie to powód do dumy, czy raczej godna potępienia zbrodnia – jak ocenia się obecnie w krajach, które kiedyś kolonizowały inne. Definicje dobra i zła różnią się też międzykulturowo. Humaniści poszukują więc wartości uniwersalnych, niezależnych od specyficznych kultur. Jak je znaleźć?
Udaje się to, jeśli odwołujemy się do kategorii nadrzędnych: do abstrakcyjnych pojęć aksjologicznych, takich jak sprawiedliwość czy humanitaryzm. Takie etykietki słowne kojarzą się z dobrem, ale w praktyce wartości nadrzędne są na ogół ignorowane: mało kto zastanawia się nad tym, w czym przejawia się szlachetność bądź prawość. Także w edukacji, a nawet w psychologii abstrakcyjne wartości nie są przedmiotem pogłębionej refleksji jako regulatory zachowania. Naraża nas to na straty społeczne.

Uwaga poświęcana jest głównie normom społecznym jako konkretnym wskazaniom, co należy, a czego nie wypada mówić czy robić. Są one ważne, bo odpowiadają za specyficzny dla danej kultury ład społeczny. Jednak jako wyznaczniki postępowania bywają zawodne. Narzucają bowiem ograniczenia i są obwarowane sankcjami, a to może się nie podobać. Jeśli ulegamy im głównie pod wpływem strachu, to zwykle odrzucamy je i pomijamy, gdy tylko kontrola społeczna słabnie. Taki jest często los normy „politycznej poprawności”. Czegoś nie wypada mówić w przestrzeni publicznej, ale w domu można szydzić z innych – i to stanowi przejaw rzeczywistej postawy, która w sytuacjach społecznego przyzwolenia błyskawicznie może się ujawnić.

W porównaniu z wszechobecnymi normami społecznymi wartości rzadziej wyznaczają postępowanie. Aby mogły mieć wpływ na zachowanie, trzeba spełnić kilka warunków – najpierw po swojemu zrozumieć sens takich pojęć, jak tolerancyjność czy odwaga cywilna, ponadto polubić daną wartość, czyli uznać ją za coś pozytywnego i własnego, a także umieć dostrzec jej przejawy w rzeczywistości. Dopiero takie normy społeczne, które uznamy za zgodne z wyznawanymi wartościami, stają się trwałe, bo na ich straży stoją własne przekonania.

Moralność zaściankowa i inna

Normy i wartości różnią się zakresem oddziaływania. Normy mają charakter lokalny. Kiepsko orientujemy się, co wypada, a co nie wśród Czechów czy Łotyszy. A gdy dostrzegamy rozbieżności norm, najczęściej pojawia się przekonanie, że to inni zachowują się źle czy dziwacznie. Takie różnicowanie My – Oni prowadzi do dystansowania się wobec innych lub gotowości do ich dyskryminowania.

POLECAMY

Psychologia dokonała istotnych odkryć co do skutków kategoryzacji Swoi – Obcy. Badania Henriego Tajfela, angielskiego psychologa społecznego...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI