Niedojrzali do obrączki

Rodzina i związki Praktycznie

Niedojrzałość - tak uzasadniane są wnioski o unieważnienie kościelnego małżeństwa. Uznawane jest za niebyłe dlatego, że jeden z partnerów do niego nie dorósł. Kościół potwierdza to, co głosi psychologia: nie da się z całkowitą pewnością powiedzieć, że ktoś w danej chwili dorósł do wyznaczanej mu roli.

Liczba rozwodów od końca lat 90. systematycznie rośnie. Na przykład w roku 2000 GUS odnotował ich prawie 43 tysiące, w roku 2004 – ponad 56 tysięcy, a w rekordowym jak dotąd roku 2006 swój związek „rozwiązało” prawie 72 tysiące par. W ostatnich latach liczba rozwodów zatrzymała się na poziomie nieprzekraczającym 70 tysięcy.
Większość z rozwodzących się par stanowią wierzący i – mniej lub bardziej – praktykujący katolicy. Przed laty sakramentalne „tak” powiedzieli sobie w kościele, a potem ich związki kończył sąd, jednak dla wielu takie zakończenie małżeństwa jest niewystarczające, zbyt mało spektakularne. Ludzie ci z różnych powodów chcą uzyskać tzw. kościelny rozwód. Nie chodzi oczywiście o rozwód – wszak Kościół rozwodów nie uznaje – lecz o wykorzystanie możliwości wynikających z przepisów Kodeksu Kanonicznego, dotyczących stwierdzenia nieważności małżeństwa. Z tej furtki w Polsce usiłuje skorzystać w ostatnich latach około 10 tysięcy par rocznie. Z danych zgromadzonych przez Centrum Myśli Jana Pawła II wynika, że jeszcze pięć lat temu pozwów o stwierdzenie nieważności małżeństwa wpływało do sądów biskupich trzy razy mniej.

Kanony niedojrzałości
„Biorę Ciebie... i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że Cię nie opuszczę aż do śmierci” – to słowa przysięgi małżeńskiej. Nie opuszczę, chyba że my – niezadowoleni małżonkowie – udowodnimy, iż któreś z nas nie wiedziało, co tak naprawdę deklaruje. Wtedy „nie” przy słowie „opuszczę” może trafić w gruby nawias...
Wedle kościelnych szacunków, ponad 80 procent wniosków o stwierdzenie nieważności małżeństwa opiera się na kanonie nr 1095:
„Niezdolni do zawarcia małżeństwa są ci, u których można stwierdzić:

1. Brak wystarczającego używania rozumu;

2. Poważny brak rozeznania oceniającego co do istotnych praw i obowiązków małżeńskich wzajemnie przekazywanych i przyjmowanych;

3. Niezdolność – z przyczyn natury psychicznej – do podjęcia istotnych obowiązków małżeńskich.

Przepis ten stał się szerzej znany i stosowany dopiero w ostatnich kilku latach. Jego popularność wiąże się z tym, że prawnikom daje on niesamowite wręcz możliwości interpretacyjne. Otóż z jego zapisów wywnioskowano – co szeroko opisują i wyjaśniają komentatorzy prawa kanonicznego – że istotną i skuteczną przyczyną stwierdzenia nieważności małżeństwa jest fakt, iż w chwili jego zawarcia jedna ze stron była do niego psychicznie niedojrzała. W praktyce oznacza to, że na wniosek strony składającej pozew o stwierdzenie nieważności związku, sąd metropolitalny ocenia stan psychiczny człowieka i jego możliwości intelektualne sprzed kilku czy nawet kilkunastu lat... Czy to ma jakikolwiek sens? Czy można opierać na tym jakieś poważne rozważania? Inaczej rzecz ujmując: czy ktokolwiek z nas może w chwili zawarcia związku z niezachwianą pewnością powiedzieć, że jest na niego i związane z nim komplikacje absolutnie przygotowany? Że już dorósł i dojrzał do roli męża, żony, ojca czy matki? Czy nasza wiedza o samych sobie może być do tego wystarczająca? Czy w ogóle możemy mówić o dojrzałości lub jej braku w aspekcie sytuacji, które kiedyś (nie wiadomo kiedy) mogą (lecz nie muszą) nastąpić między dwojgiem ludzi? Dwojgiem ludzi, z których każde stanie przed wieloma sytuacjami, wciąż na nowo ich kształtującymi?
Psychologia każe w to wątpić. Z jej perspektywy zapisy kanonu 1095 można potraktować jako wygodny wytrych dla tych, którzy chcą przekreślić dawny związek, jako kruczek prawny pozwalający ominąć sakramentalny zakaz rozwodów.

POLECAMY

Poprzeczka nisko zawieszona
Jedna z najbardziej przystępnych analiz dotyczących warunków formalnych stwierdzenia nieważności małżeństwa ukazała się w miesięczniku „W drodze”, który wydaje Polska Prowincja Dominikanów („Małżeństwo, którego nie było”, „W drodze” 4/2008). Jej autor, Tomasz Wytrwał, dominikanin oraz prawnik specjalizujący się w prawie kanonicznym, tak pisze o psychologicznej niedojrzałości do małżeństwa: „Jest to jeden z częściej spotykanych tytułów nieważności małżeństwa w sądownictwie kościelnym. Osoba dotknięta tym zaburzeniem nie jest zdolna do realizowania umowy małżeńskiej, czyli tego, do czego zobowiązała się poprzez zawarcie małżeństwa. Można powiedzieć, że zobowiązała się ona do rzeczy niemożliwych. Przykładem może być ktoś dotknięty chorobą alkoholową. Jako alkoholik (alkoholiczka) może chcieć wstąpić w związek małżeński. Jednak czy będzie potrafił wypełniać to, do czego się zobowiązał, poczynając od codziennych czynności związanych z praniem, gotowaniem, sprzątaniem, pracą zawodową, utrzy...

Ten artykuł jest dostępny tylko dla zarejestrowanych użytkowników.

Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się.

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI