Tajemnice snu

Na temat Mózg i umysł

Sen przenosi nas do wirtualnej rzeczywistości, w której nie ma rzeczy niemożliwych. Co noc bierzemy udział w przedziwnych wydarzeniach wykreowanych przez nasz śniący umysł, przygotowując się w ten sposób do życia na jawie - twierdzi J. Allan Hobson, amerykański badacz snu.

AGNIESZKA CHRZANOWSKA: Czy oglądał Pan film Christophera Nolana „Incepcja”? Jego bohaterowie wchodzą do rzeczywistości sennej niczym do innego pokoju. Co więcej, sami kreują tę rzeczywistość – architekci snu tworzą miejsca, budynki, meble, nawet dywany i wykładziny.
J. ALLAN HOBSON:
– Owszem. Ten film jest przekonujący, wciągający. Z pewnością trzyma widza w napięciu. Łatwo uwierzyć w to, co pokazuje, ale tak naprawdę nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Całkowicie odbiega od tego, co wiemy o snach. To jedynie fantazja twórczego autora, który za pomocą hollywoodzkich trików stworzył bardzo przekonujący obraz.

Czym w takim razie są sny? Co to znaczy śnić?
– Sen to każda aktywność umysłowa, która ma miejsce, kiedy śpimy. Jej źródłem jest aktywność mózgu kontrolowana przez pień mózgu. To niewielka struktura, która skrywa jednak wiele interesujących mechanizmów związanych z aktywacją i dezaktywacją mózgu.
W czasie snu mamy do czynienia z różnymi rodzajami aktywności umysłowej. Zwykle opisujemy swe sny jako doznania obrazowe, pełne akcji, emocjonalne i trudne do zapamiętania. Takie doznania pojawiają się w fazie REM. Jednak w czasie snu pojawiają się również inne rodzaje aktywności umysłowej. Niektóre są typowe dla początkowej fazy snu, inne pojawiają się tuż przed przebudzeniem się. Aktywność podczas snu non-REM może być związana z obrazami, jednak zwykle nie jest bardzo żywa, nie jest też emocjonalna. Ma raczej formę obsesyjnych myśli, które wciąż gnają i gnają przez umysł. Z tego powodu miewamy czasem problemy ze snem – zabieramy swe troski i zmartwienia do łóżka.
Te dwa rodzaje aktywności traktujemy jednak nie jako dwa zupełnie oddzielne zjawiska, lecz kontinuum aktywności umysłowej, czasem bowiem sny REM są pełne myśli, a non-REM – żywych obrazów.

A gdzie na tym kontinuum umieścimy stan czuwania?
– Czuwanie to „cała reszta”. Stan, w którym się znajdujemy, kiedy nie śpimy. Dorośli czuwają przez 16–18 godzin w ciągu doby, śpią natomiast zaledwie 6 godzin. Świadomość typowa dla stanu czuwania jest zupełnie inna niż jakikolwiek rodzaj śnienia, z wyjątkiem tzw. świadomego snu (ang. lucid dreaming). W stanie czuwania mogę rozmawiać, snuć plany, podejmować decyzje, słuchać Czajkowskiego. W tym, co się dzieje teraz, na jawie, widzimy pewną logikę i strukturę. Jest to typowe dla świadomości w stanie czuwania, nie istnieje natomiast we śnie. Świadomość typowa dla stanu czuwania wiąże się z tym, co nazywam rzeczywistością, z tym, co się dzieje teraz. Patrzę na łąkę, góry, drzewa. Nie zmieniają się nagle na przykład w pałace, co bez przeszkód mogłoby się zdarzyć we śnie. We śnie nie byłbym też w stanie odpowiadać w logiczny sposób na pytania.
Choć świadomość w stanie czuwania i świadomość we śnie są tak różne, coś je jednak łączy – są to stany świadomości. Choć różne, są w pewien sposób podobne. Kiedy śnimy, jesteśmy przekonani, że to jawa, z wyjątkiem świadomego snu. Dopiero po przebudzeniu uświadamiamy sobie, że to był tylko sen. Kiedy nie śpimy, również jesteśmy przekonani, że to jawa – i tym razem to rzeczywiście jawa...

Zatem to, co się dzieje w naszej „sennej świadomości”, nasza aktywność umysłowa podczas snu, nasze marzenia senne to przejaw aktywności mózgu.
– Ująłem to w mojej teorii aktywacji-syntezy, którą opublikowałem prawie 40 lat temu, w 1977 roku. Obecnie poszerzyłem ją w oparciu o nowe obserwacje, a w szczególności spostrzeżenie, że sen i stan czuwania, choć różnią się, są też podobne. Jak mówiłem, kiedy śnimy, wydaje nam się, że to jawa. Kiedy jesteśmy przebudzeni, wiemy, że to jawa. Jaka jest zatem relacja pomiędzy świadomością w stanie czuwania i świadomością podczas snu? Odpowiedź na to pytanie daje moja teoria protoświadomości. Zgodnie z nią, świadomość podczas snu jest reakcją na i przygotowaniem do świadomości na jawie.
Sen REM pojawia się bardzo wcześnie w życiu człowieka – już w życiu płodowym. W 30. tygodniu ciąży zajmuje 100 proc. czasu. Mózg już wtedy zaczyna rozwijać mechanizmy, które w przyszłości będą wykorzystane w stanie czuwania. Protoświadomość jest tym, co później doświadczamy jako śnienie.
Już w pierwszym roku życia ilość snu REM dramatycznie obniża się. Dziecko śpi 16 godzin w ciągu doby, z czego 8 godzin to sen REM. Od narodzin do momentu pójścia do szkoły długość snu REM skraca się trzy-, czterokrotnie – to olbrzymia różnica. Wydłuża się za to stan czuwania. Ten proces zachodzi w sposób dynamiczny. Jest to możliwe, ponieważ mózg ma wbudowany, genetycznie uwarunkowany, wirtualny model rzeczywistości. Dzięki niemu jeszcze zanim poznamy prawdziwy świat, w macicy matki przygotowujemy się do czuwania, życia w świecie realnym. Gdy płód śpi, jest w stanie podobnym do śnienia – jego mózg zostaje pobudzony, szykuje się bowiem do stanu czuwania.

A zatem sen to... plac treningowy.
– I jest to trening absolutnie niezbędny!

Trening ten jest jednak czasem bardzo dziwaczny. W snach mogą dziać się rzeczy, które na jawie nawet nie przyszłyby nam do głowy. Dlaczego sny bywają tak przedziwne i nielogiczne?
– Dziwaczność snów wynika stąd, że mózg tworzy odległe, często zwariowane powiązania. Kiedy śnię o mojej farmie, śnię o przeróżnych farmach. Żadna z nich nie wygląda jak moja, część z nich zostaje wymyślona przez mój umysł, który stara się zrozumieć wszystkie powiązania. Dziwaczność snów wynika stąd, że te wytworzone przez mózg powiązania nie są korygowane ani przez realia zewnętrzne, ani przez nasze krytyczne myślenie, które jest wyłączone. Mózg ma „wolną rękę”, może dowolnie tworzyć tak dziwaczne powiązania, jak tylko chce. A my nie możemy ocenić ich logiczności, tak jak to robimy teraz.
Teraz spoglądam na moją stodołę – nie zmienia się nagle w pałac królewski. Zawsze wygląda jak moja stodoła. Gdybym jednak śnił, być może mój umysł wzniósłby zupełnie inną stodołę. Co więcej, mogłaby się ona zmieniać: w hotel, pałac albo coś jeszcze innego.
Jednak jakkolwiek dziwne byłyby nasze sny, mają pewien sens. Upraszczamy opowieść, która w jakiś sposób ma znaczenie. Na przykład gdy wyjeżdżam, moje sny najczęściej dotyczą właśnie farmy. Nic w tym dziwnego. Przebywając poza domem, martwię się, że coś się może stać. Takie znaczenie niosą moje sny. Zawierają też silne emocje. Gdy myślę, że coś może się wydarzyć na farmie, bardzo się niepokoję we śnie. Sny opowiadają zatem historię emocjonalną. Zwykle są w nich wyraźne trzy rodzaje emocji: lęk, radość i euforia oraz agresja i złość. Większość emocji obecnych w snach jest negatywna. Nie wydaje mi się, żeby było tak dlatego, że chcemy takich emocji uniknąć na jawie i tłumimy je, ale dlatego, że są one bardzo ważne w stanie czuwania. Musimy zatem umieć je odczuwać – bo potrzebujemy ich na jawie. Lęk jest bardzo przydatną emocją. Każe nam zachować czujność w niebezpiecznej sytuacji, uciekać przed niebezpieczeństwem.

Zatem śniąc, ćwiczymy te najbardziej potrzebne emocje?
– Tak, wciąż na nowo. Wiążą się one z naszym przetrwaniem. To nie zabawa, to kwestia przeżycia. To ważne, by bronić swego terytorium. Trzeba być gotowym, by wyrazić złość, gdy ktoś nas wykorzystuje. To podstawowe zasady darwinowskie – nie freudowskie.

Pan Profesor wyraża zdecydowany sprzeciw wobec freudowskiej analizy snów.
– Zdecydowanie! Według mnie twierdzenie, że sny chronią naszą świadomość przed nieuświadomionymi pragnieniami jest niedorzeczne.

A jednak wielu ludzi wierzy, że sny odkrywają prawdę o nich – ujawniając treści, z których nie zdawali sobie sprawy. Inni są przekonani, że sny stanowią wiadomość od bliskich zmarłych...
– Ludzie chcą wierzyć, mózg i umysł są wierzące. Bardzo trudno nie wierzyć. Problem polega jednak na tym, że zakładamy, iż to, w co wierzymy, jest prawdziwe. Nauka wskazuje nam, jaka część tego, w co wierzymy, jest prawdziwa. To samo dotyczy snu i marzeń sennych. Nie twierdzę, że to, o czym ja mówię, jest trafne, jednak mam nowy pomysł, który potwierdza wiele danych i dowodów. Takich danych dostarcza na przykład wiedza z zakresu psychologii rozwojowej: ogromna ilość snów w dzieciństwie, fakt, że sen REM pojawia się tylko u wyższych zwierząt, z dużymi mózgami. Jak moglibyśmy to wyjaśnić, posługując się teorią Freuda? Freud nic o tym nie wspomina.

Nie warto zatem doszukiwać się w snach znaczeń.
– Dlaczego nie? Sam to czasem robię. Traktujmy to jednak wyłącznie jako zabawę. Zależy mi na tym, by uczynić naukowe rozróżnienie pomiędzy interpretowaniem śnienia – to jest to, co ja robię, a interpretowaniem snów – to domena freudystów.
Doszukiwanie się znaczenia w treści snów, próby zrozumienia ich to droga donikąd, próżny trud. Przypomina to raczej nienaukowe ćwiczenia literackie – czytamy pewną opowieść i zastanawiamy się, co może oznaczać, co mógł chcieć przekazać autor. Nie odradzam nikomu takiej zabawy, przestrzegam jednak przed traktowaniem jej zbyt poważnie i nadawaniem jej rangi nauki.

Czy dlatego w swych artykułach tak wyraźnie rozdziela Pan formę od treści snów? Dlaczego to rozróżnienie jest tak ważne?
– Korelując aktywność umysłową z aktywnością mózgu, odwołujemy się właśnie do formalnych aspektów snu. Na przykład obrazowy charakter snu oznacza, że pobudzeniu ulegają wzrokowe części mózgu. Badamy, dlaczego i jak aktywują się te obszary mózgu. Nie pozwala mi to jednak wyjaśnić treści snów. Na to pytanie nie potrafimy jeszcze udzielić odpowiedzi. Ale cierpliwości – gdy rozwiejmy wszystkie wątpliwości dotyczące formalnych aspektów snu, wtedy z pewnością zajmiemy się tym, co nazywamy treścią snów.

Czy Pan Profesor pamięta swój ostatni sen?
– Niedawno spisałem taki sen: Prowadzę samochód. Odjeżdżam z miejsca, które przypomina stację benzynową. Jadę drogą, która krzyżuje się z większą ulicą. Przez cały sen jadę, próbuję zachować kontrolę nad pojazdem, przyjąć odpowiednią pozycję przed zakrętem. Treść tego snu jest ściśle związana z prowadzeniem samochodu. Wiąże się też z faktem, że moi synowie, bliźniacy, mieli wypadek motocyklowy spowodowany nierówną nawierzchnią drogi. I taka też jest droga w moich snach.
Interpretuję ten sen na dwa sposoby. Po pierwsze, w świetle teorii protoświadomości. Mam 79 lat i od trzech lat już w ogóle nie prowadzę samochodu, jednak w moich snach robię to świetnie. O czym to świadczy? Że mój mózgowy system kontroli jazdy samochodem jest nietknięty, choć naruszone są te części rdzenia kręgowego, które byłyby konieczne do faktycznego prowadzenia samochodu. Po drugie, interpretuję go w odniesieniu do znaczenia emocjonalnego. Do snu wprowadziłem fragmenty własnej biografii – elementy, które mają dla mnie znaczenie emocjonalne.

W książce Dream Life: An Experimental Memoir pisze Pan Profesor o udarze, którego doświadczył w 2001 roku. To doświadczenie też wiele powiedziało o tym, jakie znaczenia niosą sny.
– Po udarze przeszedłem długotrwałą rehabilitację, uczyłem się od nowa połykać, chodzić. Przez pierwsze dziesięć dni hospitalizacji doświadczyłem całkowitej bezsenności. W takiej sytuacji nie jest oczywiście możliwe śnienie. Sny – w takiej postaci jak przed udarem – powróciły dopiero wtedy, gdy znów zacząłem chodzić. Przyśniło mi się wówczas, że żona mnie zdradza. Ten sen potwierdza, że marzenia senne mają transparentne znaczenia, nie skrywają tajemnic. Sen bardzo wyraźnie pokazał, jak byłem wtedy słaby i jak bardzo potrzebowałem żony. To samo mógłbym powiedzieć na jawie.

Od wielu lat spisuje Pan swoje sny...
– Spisuję je od 40 lat. Zapisałem już 162 zeszyty.

Czy wyłania się z nich jakiś wzór? Czy dostrzega Pan jakąś prawidłowość?
– Zrozumiałem, że moje sny są nawet bardziej typowe niż myślałem. Pod względem formalnym nie wyróżniają się niczym szczególnym. A w przypadku treści – to moje sny, są zatem takie jak ja na jawie: entuzjastyczne, aktywne.

Niektórzy twierdzą, że nie mają żadnych snów. Czy to możliwe?
– To znaczy, że nie pamiętają swoich snów, co z kolei świadczy o tym, że dobrze śpią. Każdej nocy śnimy przez 90 do 120 minut. Zwykle udaje mi się przypomnieć nie więcej niż 5–10 minut snu. A to znaczy, że większość z nich ulega zapomnieniu. Freud powiedziałby, że ich treść zostaje wyparta. To jednak nieprawda.
W latach 60. przeżyłem wypadek samochodowy. To wydarzenie pokazało mi, jak bardzo moja pamięć i aktywność w stanie czuwania są zależne od mózgu. Przez kilka godzin totalnie wariowałem. W ogóle nie pamiętałem wypadku. Moja żona przygotowała mi notatkę o tym, co się wydarzyło: że wydarzył się wypadek, że samochód uległ zniszczeniu, że jej i naszemu synowi nic się nie stało. Wciąż na nowo czytałem jej liścik. To zdarzenie skłoniło mnie do zastanowienia się, co się dzieje z naszymi zapomnianymi snami. Czy są wciąż dostępne w zakamarkach umysłu? Czy raczej – tak jak ja sądzę – nigdy nie zostały zapisane w pamięci długotrwałej i zostały utracone na zawsze?
Badania nad snem i śnieniem pokazują, że niektóre bardzo intensywne doznania percepcyjne, motoryczne i emocjonalne mogą nawet nie dotrzeć do pamięci krótkotrwałej. Jeśli zostanę wybudzony ze snu, pamiętam jego treść, która jest dostępna w buforze pamięci. Jeśli jednak nie zostanę wybudzony ze snu, całkiem go zapomnę. Czasem, gdy czytam swoje opisy snów sprzed lat, trudno mi uwierzyć, że coś takiego mogło mi się przyśnić.

Jak pokazały badania Magdaleny Fosse, Pana współpracowniczki, ludzie są przekonani, że śnią o tym, co im się przydarzyło w ciągu minionego dnia. W rzeczywistości jednak ich sny mają z tym niewiele wspólnego. Skąd zatem takie przekonanie?
– Myślę, że to spuścizna, którą zostawił nam Freud. Bliskość zdarzeń w czasie rzeczywiście wpływa na to, o czym śnimy, jednak okazuje się, że w największym stopniu do snu wprowadzone zostają treści sprzed sześciu dni w stosunku do nocy, kiedy śnimy. Jednak znaczna część snów w żaden sposób nie wiąże się z informacjami zapisanymi w pamięci. Mózg jest twórczy. Nie jest kamerą, która nagrywa to, co się dzieje, lecz tworzy informacje.
Sny pokazują, jak wspaniała jest nasza wyobraźnia. Jesteśmy wyposażeni w umiejętność tworzenia informacji. To wyjątkowe! Dlatego sny i śnienie należy celebrować.

Skoro nasz umysł tworzy sny, czy możemy wpłynąć na ich kształt?
– Jest to możliwe w przypadku świadomego snu. Znajdujemy się wtedy w dwóch stanach świadomości – śnimy i czuwamy jednocześnie. Prowadzimy w tym obszarze badania z Ursulą Voss, badaczką snów z Niemiec. Świadomy sen pozwala nam kontrolować sny. Możemy zmieniać emocje – ze złości czy strachu w przyjemność. Możemy też na przykład nauczyć się latać. Ja uwielbiam latać! Latanie we śnie jest niezwykłym doświadczeniem, psychodelicznym, ale całkowicie bezpiecznym.

Czy każdy może w ten sposób kontrolować swoje sny?
– Łatwiej tego dokonać osobom poniżej 35. roku życia. Później jest znacznie trudniej. Kładziemy się, wyłączamy światło, leżymy i mówimy sobie: chcę rozpoznać swój sen. Niech to trwa około minuty. Nazywamy to przedsenną autosugestią. Przy łóżku przygotujmy dyktafon albo notes i ołówek. Jeśli będziemy mieć sen, zbudźmy się i spiszmy go lub nagrajmy. W ten sposób możemy nawiązać kontakt ze swoimi snami.
Kolejny krok polega na tym, że nie budzimy się, lecz staramy się kontrolować sen. I jest to możliwe. Młodzi ludzie robią to z powodzeniem. Spróbować może każdy.?

***

Wyśniona przyszłość
„W moim życiu największymi dobroczyńcami okazały się podróże i sny” – stwierdza bez wahania bohater Greka Zorby. Naukowcy od lat zastanawiają się, czym właściwie są marzenia senne i jaką rolę pełnią w naszym życiu.
W ramach projektu kierowanego przez psychologa dr. Careya Morewedge’a z Carnegie Mellon University, przeprowadzono sześć niezależnych badań, które pozwoliły uzyskać dane od prawie 1100 osób. W jednym z badań osoby dojeżdżające do pracy poproszono, by wyobraziły sobie, jak każde z czterech zdarzeń mogłoby wpłynąć na ich decyzję o podróży samolotem następnego dnia. Według pierwszego scenariusza rząd ogłosił podwyższony stopień zagrożenia terrorystycznego, w drugim badani mieli myśleć o katastrofie lotniczej, w trzecim – śnić o katastrofie, zaś w czwartym – dowiedzieć się o katastrofie samolotu na tej samej trasie. Ustalono, że sen o katastrofie najsilniej wpłynąłby na plany badanych i wywołałby podobny niepokój jak prawdziwy wypadek! Zdaniem badaczy pokazuje to, że sny mogą wpływać na nasze decyzje czy zachowania.
Kolejne badanie pokazało, że ludzie przypisywali więcej znaczeń przyjemnym snom o osobach, które lubią, i koszmarom sennym, w których pojawiały się osoby, których nie darzą sympatią. Dr Morewedge stwierdził także, że 68 proc. badanych wierzy, iż sny mogą dać im wgląd w przyszłe zdarzenia. Przy takich silnych przekonaniach sny mogą działać w ich przypadku jak samospełniająca się przepowiednia. „Ludzie przypisują znaczenie snom, jeśli korespondują one z ich wcześniejszymi przekonaniami i pragnieniami” – podsumował uzyskane dane dr Morewedge. „Choć większość ludzi ma świadomość, że sny nie pokazują nam przyszłych zdarzeń, poszukują w nich znaczenia, mimo że senne treści są dziwaczne lub często całkiem zwyczajne”.
Oprac. PP na post. APA „When Dreaming Is Believing”, „You are what you dream”

Świadomy sen (ang. lucid dream) – to sen, w którym człowiek wie, że śni, pozostaje w świecie swoich sennych fantazji, ale nie traci poczucia tożsamości oraz możliwości działania. Termin zaproponował w 1913 roku holenderski uczony Frederik van Eeden, który twierdził, że sam wielokrotnie (352 razy w ciągu 14 lat) doświadczał snów, które potrafił kontrolować i pamiętał po przebudzeniu.

Sen na zdrowie
Sen to coś więcej niż śnienie. Choć zwykle nie myślimy o nim w ten sposób, wiąże się z regulacją procesów energetycznych i immunologicznych.
Jeśli nie doświadczamy snu REM, nie kontrolujemy spalania kalorii, temperatury ciała. Jemy wtedy więcej, a mimo to tracimy na wadze, co oznacza, że mamy negatywny bilans energetyczny. Sen, a sen REM w szczególności, pomaga nam zachować równowagę energetyczną.
Jeśli brakuje nam snu REM, wtedy mamy trudności z utrzymaniem właściwej temperatury ciała. Nie zdajemy sobie sprawy, że abyśmy mogli żyć, organizm musi z wielką uważnością kontrolować temperaturę ciała. Ta bardzo ważne, bowiem mózg nie może funkcjonować prawidłowo powyżej i poniżej określonego, bardzo wąskiego, przedziału temperatury.
Ponadto sen kontroluje odpowiedź immunologiczną organizmu. Mózg przekształca swoje dostawy energii, by zwalczyć infekcję, jeśli istnieje takie zagrożenie. I dzieje się to w czasie snu.
Jeśli sami pozbawiamy się snu – ciężko pracujemy, krótko śpimy – zaburzamy wspomniane procesy. Nigdy nie czujemy się w pełni wypoczęci i wyspani.
J. Allan Hobson

POLECAMY

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI