Piernikowy cud

Style życia

Wybitny lekarz neurochirurg, a prywatnie mój przyjaciel, powiedział kiedyś: „kto nie wierzy w cuda, nie jest racjonalistą”.

Kolejne piękne Święta minęły, ale zanim nadeszły, nie było mi ani radośnie, ani do śmiechu. W tym roku ze wszystkich stron, nawet gdy nieopatrznie włączyłam radio i nie była to „Dwójka”, atakowała mnie reklama: „Wszystkiego najtańszego!”. Z jednej strony było to życzenie społecznie uzasadnione. Myślę, że wielu rodzin nie było stać na te święta, chociaż wcale nie kupowały sprzętu AGD. Zwyczajnie, jak w mojej ulubionej książeczce z dzieciństwa, gdzie prosta historyjka o starszej siostrze wychowującej piątkę młodszego rodzeństwa wywoływała u mnie dziecięce łzy, ale także refleksję. Otóż owa uboga, osierocona rodzina siadała do Wigilii przy wyziębionym kominku, bo nie było drewna na opał, a Starsza Siostra, na imię jej chyba było Helena, płakała w kuchni, bo dosłownie nie miała nic, co mogłaby położyć na talerz. I wtedy zdarzył się wigilijny cud. Przybył Nieznajomy Podróżny, z pozoru równie ubogi. Hele...

Ten artykuł jest dostępny tylko dla zarejestrowanych użytkowników.

Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się.

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI