Smutny czy chory?

Psychologia i życie Otwarty dostęp

Kiedy to, co nazywamy depresją, jest w istocie smutkiem, a więc stanem, który pojawia się naturalnie jako odpowiedź na trudne momenty w życiu?

Powiedzmy od razu: depresja jest chorobą niosącą głębokie cierpienie. Według statystyk Światowej Organizacji Zdrowia na zaburzenia depresyjne cierpi około 5 procent populacji, a w Europie ten wskaźnik jest pięciokrotnie wyższy. Depresja wymaga leczenia, a leczenie – zwłaszcza gdy polega na łączeniu farmakoterapii z psychoterapią – jest w większości przypadków skuteczne. 

A jednocześnie warto postawić sobie pytanie, kiedy to, co nazywamy depresją, jest w swojej istocie smutkiem, a więc stanem, który pojawia się w odpowiedzi na trudne momenty w życiu. Zygmunt Bauman w książce Ponowoczesność jako źródło cierpień twierdzi, że „tłumi się publiczne objawy smutku i żałoby, zaś urazy przez odejście najbliższych wywołane «psychiatryzuje się», określa jako zaburzenia psychiczne czy «problemy osobowościowe» – i poddaje terapii”. 

Swego rodzaju potwierdzeniem tej tezy była historia jednego z leków przeciwdepresyjnych. Otóż amerykańska firma farmaceutyczna reklamowała ów lek dla tych, którzy mają problemy ze znalezieniem przyjaciół w nowym miejscu zamieszkania, dla kobiet, które nie mogą się dogadać z synową oraz dla osób, które pełniły funkcje kierownicze, a przechodzą na emeryturę. Wprawdzie Food and Drug Administration, amerykańska agencja rządowa odpowiadająca m.in. za dopuszczanie leków na rynek, wymusiła usunięcie tej reklamy, ale idea szukania „tabletki szczęścia” nie przestała być atrakcyjna dla konsumentów i firm farmaceutycznych.

W Stanach Zjednoczonych lekarze wypisują ponad dwieście milionów recept rocznie na leki przeciwdepresyjne, a weterynarze z Los Angeles co dwudziestemu podopiecznemu przepisuj...

Ten artykuł jest dostępny tylko dla zarejestrowanych użytkowników.

Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się.

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI