Terapia w kurorcie

inne Praktycznie

W XIX i na początku XX wieku modne stały się wyjazdy „do wód”. Takie kuracje uzdrowiskowe miały pomagać nie tylko w dolegliwościach fizycznych, ale też psychicznych.

Moda na uspokajanie „skołatanych nerwów” w sanatoriach i miejscowościach klimatycznych pojawiła się najpierw w Anglii. „W XIX wieku uzdrowiska stały się (...) schronieniem dla osób, które nie chciały poddawać się kuracji w zakładach psychiatrycznych” – pisał w Historii psychiatrii Edward Shorter. Jednak tak naprawdę medycyna angielska tylko usankcjonowała to, co było powszechnie znane i od lat praktykowane. W atrakcyjnie położonych miejscowościach oferowano różne formy leczenia „osłabionych nerwów” połączonego z odpoczynkiem, uzdrowiska tworzono bowiem najczęściej w górach albo nad morzem, nierzadko pośród lasów. Tereny te posiadały zazwyczaj ujęcia wód mineralnych lub cieplicowych.

POLECAMY

W sezonie goście mogli liczyć na wiele atrakcji, które pomagały odwrócić uwagę od codziennych problemów i związanych z nimi dolegliwości psychicznych. Dbano o to, by kuracjuszom nie zabrakło pozytywnych wrażeń. W kurortach życie toczyło się więc „na wysokich obrotach”. Codziennością były koncerty, przedstawienia sezonowych teatrzyków, odczyty literackie i naukowe, bale, pikniki oraz loterie.

Skierowanie na hydroterapię

Anglicy odkryli dla lecznictwa i wypoczynku ośrodki na francuskiej Riwierze. Był to główny kierunek letnich podróży pacjentów z całej Europy – jednak niejedyny. Wiele dla propagowania idei „kuracji u wód” uczynił Wincenty Priesnitz (Vincenz Priessnitz), który jeszcze przed rokiem 1830 zorganizował w Gräfenbergu na Śląsku (obecnie Jesenik) lecznicę uzdrowiskową. Stopniowo cały region stał się swoistą „potęgą klimatyczną”. „Leczenie przewlekłych chorób chłodnymi kąpielami, polewaniami, zawijaniem w mokre prześcieradła i koce, obfitym piciem wody, dawało doskonałe wyniki, ściągało olbrzymie rzesze pacjentów” – pisał Ryszard Kincel o śląskich zdrojowiskach. Nie bez powodu określenie „prysznic”, które weszło do kilku języków, pochodzi właśnie od nazwiska wspomnianego entuzjasty hydroterapii.

Początkowo podróże „do wód” odbywali głównie chorzy skarżący się na dolegliwości ze strony układu krwionośnego, oddechowego i trawiennego, jednak w drugiej połowie XIX wieku lekarze zaczęli kierować do sanatoriów uzdrowiskowych osoby cierpiące z powodu nerwic, stanów depresyjnych, neuropatii, a niekiedy także cięższych psychoz.

Edward Shorter przytacza historię pacjentki Wilhelma Winternitza, lekarza, który najpierw specjalizował się w chorobach nerwowych, później zaś został specjalistą od hydroterapii. Prowadził ośrodek w miejscowości Kaltenleutgeben w Austrii. Przyjęta...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI