Tyrania niecierpliwości

Na temat Ja i mój rozwój

Żyjemy szybko, błyskotliwie, żyjemy w świecie „fast”. Pędzimy popędzani, nakręcani na czas, jedną nogą już skaczemy w przyszłość. Nie znosimy przeciwności losu. Nie cierpimy czekać na rzeczy, słowa, uczucia. Wściekamy się, wybuchamy, tracąc pieniądze, zdrowie, miłość. Niecierpliwość - epidemia naszych czasów. Gdzie lekarstwo?

Mam w sercu jaskółczy niepokój. Denerwuję się, gdy dzieci zbyt wolno jedzą śniadanie: „Szybciej! Spóźnimy się do szkoły!”. Niecierpliwię się, gdy tłumaczę córce po raz trzeci to samo zadanie z matematyki, a ona nadal nie rozumie. Przeklinam kierowców, którzy nie chcą zatrzymać się i przepuścić mnie na przejściu dla pieszych – stoję na krawężniku i w myślach rzucam gromy na pędzących autami.

Męczę się, gdy znajomy, zamiast od razu powiedzieć, gdzie teraz pracuje jego żona, długo opowiada, dlaczego odeszła z poprzedniej firmy. Przez rok czekała na awans, była pewna, że zostanie starszą sprzedawczynią, ale na to miejsce przyjęto kogoś nowego. Straciła cierpliwość, rzuciła papierami...
Irytują mnie kolejki do okienka na poczcie, do kasy w supermarkecie, rejestracji w przychodni. Chciałabym jak najszybciej spłacić kredyt mieszkaniowy, choć trochę nadpłacić, bo przeraża mnie wizja mozolnego oddawania długu przez 25 lat.

Żyję w cywilizacji niecierpliwości, której bóg ma na imię JUŻ. Niecierpliwość, jak ta w wierszu Białoszewskiego,

pogania mnie i sprawia, że i ja...
popycham ludzi rzeczy popędzam
skracają mi się skracają
aż ich nie ma
biada mojej uwadze
krótkostki życia


Łowy w czasach fast
Skąd we mnie niecierpliwość? Dlaczego czekanie sprawia mi niemal fizyczny ból, podnosi ciśnienie? Powoduje, że wzbiera we mnie wściekłość, rozgoryczenie i frustracja… aż w końcu wybucham. Gdzie bije źródło tej mieszanki emocji?

Antropologowie wskazują na jej ewolucyjne uzasadnienie. Zdolność do błyskawicznych reakcji decydowała o przetrwaniu moich praprzodków. Prof. Robert Sussman z Washington University, autor książki Man the Hunted („Człowiek łowny”) tłumaczy, że szybkie homonidy, które nie czekały, aż sytuacja się rozwinie, miały szansę przeżyć i zdobyć więcej dóbr niż ospali członkowie stada. Życie ssaków naczelnych wśród drapieżników i jadowitych węży wymagało błyskawicznego reagowania na bodźce. Ludzki mózg kształtował się, faworyzując impulsywność i w ten sposób przystosował człowieka do środowiska pełnego bodźców i zagrożeń.

Natura promowała „naprzód”, ale kultura powiedziała: „stój” – podkreśla Roy F. Baumeister w Zwierzęciu kulturowym. Wskazuje na znaczenie balansu między tymi dwiema siłami: „Hamowanie impulsów stanowi podstawowy aspekt wolnej woli, którą natura dała nam, byśmy byli kulturowi. Dziki (niecywilizowany) zwierz nie byłby w stanie żyć w kulturze, ponieważ działałby pod wpływem prawie każdego impulsu, co naruszałoby reguły i systemy, które umożliwiają funkcjonowanie kultury. Możemy cieszyć się korzyściami płynącymi z kultury, jeśli uczestniczymy w systemie, który wymaga hamowania”.

Rozwój cywilizacji i kultury na długie wieki wyhamował ludzką impulsywność. Zastąpiła ją cierpliwość plemion rolniczych, wytrwałość wynalazców, poszukiwaczy, budowniczych, konstruktorów...

Aż do XX wieku, w którym – jak zauważa w głośnej książce Szybciej James Gleick – jedną z miar prędkości są naddźwiękowe trzy i pół godziny, jakich odrzutowiec Concorde potrzebował na pokonanie trasy z Nowego Jorku do Paryża. Rozwój technologii umożliwił zdobycie coraz większej palety dóbr w jak najkrótszym czasie, eliminując konieczność cierpliwego czekania. Mam w domu szybki internet, pralkę z systemem błyskawicznego prania, szybkowar do ugotowania obiadu w kwadrans. Pewnie dzięki temu oszczędzam mnóstwo czasu...

A jednak ciągle mi go na coś brakuje, ciągle się spieszę i niecierpliwię. James Gleick wyjaśnia: „Wzrost bogactwa i wykształcenia przynosi ze sobą stres związany z czasem. Sądzimy, że mamy go za mało i żyjemy zgodnie z tym mitem. W rzeczywistości jesteśmy otoczeni przez przedmioty, zalewani przez informacje, wiadomości, stare śmieci i błyszczące nowe zabawki naszej skomplikowanej cywilizacji i – co być może jest dziwne – ten tłok przekłada się na prędkość. Żyjemy w szumie”.
Im więcej bodźców, tym większa potrzeba szybkiej reakcji. Balans między niecierpliwością a powściągliwością został naruszony. Moje serce pełne jest szumu.

We władaniu impulsów

Wybuchnęliśmy. Zdradziliśmy. Porzuciliśmy – no, po prostu nie potrafiliśmy się powstrzymać. To było silniejsze – tak się czasem tłumaczymy. W większości przypadków jest to samousprawiedliwienie naszej niechęci do samokontroli. Ale w przypadku kilku procent osób możemy mieć do czynienia z zaburzeniem osobowości.  Międzynarodowa Klasyfikacja Chorób (ICD-10) wymienia impulsywne zaburzenie jako jeden z typów osobowości chwiejnej emocjonalnie. Aby zdiagnozować impulsywne zaburzenie osobowości, muszą wystąpić co najmniej trzy spośród następujących cech: • wyraźna tendencja do nieoczekiwanych działań bez zważania na konsekwencje, • wyraźna tendencja do zachowań kłót­liwych i do wchodzenia w konflikty z innymi, szczególnie jeżeli impulsywne działania zostały pokrzyżowane lub skrytykowane, • erupcje gniewu lub gwałtowność, połączona z niezdolnością do kontrolowania zachowania, • trudność utrzymania jakiegokolwiek kursu działań, który nie wiąże się z natychmiastową nagrodą, • niestabilny i kapryśny nastrój.

Chorobliwe przyspieszenie
Popędzam ludzi, popycham rzeczy i sama jestem popędzana, popychana. Bo czas to pieniądz. Na każdym rachunku wpisany jest termin płatności, a gdy go przekroczę, naliczają mi karne odsetki. Gdy zapłacę szybciej, najlepiej za cały rok z góry – dostanę rabat, w nagrodę za to, że się nie guzdrzę. Mistrzem tego typu promocji jest popularny bufet tokijski w stylu „jedz do syta”, w którym rachunek wystawia się na podstawie tempa konsumpcji – im szybciej klient je, tym mniej zapłaci.
Wiszą nade mną terminy, w których muszę zrealizować zadania, by okazać się dobrym klientem, godnym zaufania pracownikiem.

W czasach o tak silnym perfekcjonistycznym i narcystycznym rysie jak obecne, wielu ludziom wydaje się, że zmieścić się w terminie to za mało! Wielu uważa, że trzeba wyprzedzać terminy, co doprowadza do chorobliwego pośpiechu. Z badań amerykańskich kardiologów Meyera Friedmana i Raya Rosenmana wynika, że ludzie żyjący w pośpiechu i dążący do perfekcji są dwa razy bardziej narażeni na choroby serca niż osoby żyjące na luzie i okazujące cierpliwość.

Niecierpliwi to osobowości typu A (WZA – wzór zachowania A): ambitni, wrogo nastawieni do innych, skłonni do zachowań rywalizacyjnych, spostrzegający otoczenie jako zagrażające, żyjący w nieustannym pośpiechu i stresie. Ich organizm ciągle gotowy jest do walki, ich mózg ciągle wysyła do krwiobiegu hormony stresu (adrenalinę i kortyzol), co – jak odkryli naukowcy – na dłuższą metę bardzo osłabia układ odpornościowy i obniża poziom limfocytów T, chroniących przed infekcjami i pomagających żyć dłużej.

Zatem, paradoksalnie, pośpiech skraca moje życie – im bardziej się niecierpliwię i spieszę, by zaoszczędzić czas, tym więcej go tracę.
Tracę czas i… pieniądze. Jak podczas remontu łazienki kilka lat temu. Ekipa pracowała wolniej niż oczekiwałam, a ja ciągle ich poganiałam. Po wielkiej kłótni wyznaczyłam im ostateczny termin i… dotrzymali go, ale łazienkę oddali z wieloma usterkami, przez które zalałam sąsiadów. Naprawa trwała tyle, co sam remont i słono kosztowała.

Zabrakło mi cierpliwości Henry’ego Forda. Właściciel słynnej fabryki samochodów wynajął kiedyś eksperta...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI