Układanka bez ojca

Rodzina i związki Praktycznie

Dzieci nieobecnych ojców w dorosłym życiu czują się niepełne, nie potrafią stworzyć satysfakcjonujących związków. Tęsknota za ojcem i potrzeba akceptacji z jego strony przesłania wszystkie obecne relacje. Czy można zapełnić tę pustkę? Jak odnaleźć brakującą część w układance „ojciec i ja”?

Droga do ojca zaczyna się w dzieciństwie... Bywa, że zostaje przerwana na wiele lat – czasami w sposób dramatyczny, wzbudzając w dziecku smutek i powodując wycofanie. O takim dziecku i relacjach z ojcem opowiada Bajka o Smutnym Kaczątku:

Dawno temu przyszło na świat Kaczątko. Jego matka nie wiedziała, czy chce je urodzić, ale pomyślała, że skoro już się pojawiło, to trzeba je wypuścić na ten świat.
Od początku Kaczątko było zostawiane samemu sobie – wprawdzie dostawało tyle jedzenia, ile potrzebowało, wprawdzie przybierało na wadze, ale i tak czuło głód: było głodne uczuć... Być może Stary Kaczor nawet się ucieszył z wieści, że będzie miał dziecko, ale szybko o nim zapomniał. Kaczątko rosło i rozwijało się, lecz im było starsze, tym bardziej cierpiało, bo nie potrafiło siebie pokochać. Jak to możliwe, skoro radziło sobie na wyboistych drogach, pokonywało przeszkody, osiągało wyznaczone cele i zdobywało nagrody? Tyle starań, tyle wysiłku..., wszystko po to, by zasłużyć na miłość ojca, by ojciec poczuł się dumny z dziecka, a nawet zechciał z nim zamieszkać. Gdy to jednak nie następowało, w Kaczątku zaczęła wzbierać niechęć do samego siebie, która po latach przerodziła się w nienawiść. W dorosłym życiu nadal czuje się niewiele warte, a swój ból rozsiewa na innych. Wierzy, że jest gorsze, więc stoi z boku i tylko przygląda się innym – za to trzymanie się z dala też zresztą obrywa od otoczenia. Ciągle siebie obwinia i uważa, że inni mają prawo je krytykować i obrażać. Gdy wylewają na nie kubeł pomyj, ono nie broni się, nie upomina o swoje prawa, bo przecież jest gorsze. Dostaje mu się nawet za jego niskie poczucie wartości... „Nic już się nie da zmienić” – myśli zrozpaczone i pełne bólu. Czy zdoła jeszcze siebie pokochać? Smutne Kaczątko było porzucone i emocjonalnie zaniedbane. Ojciec nigdy go nie odwiedzał, a zatem Kaczątko uznało, że ojciec nigdy go nie kochał – gdyby było dla niego ważne, chciałby być blisko dziecka. Matka ubierała, karmiła, ale nie zbliżyła się do Kaczątka na tyle blisko, by poczuło, że jest ważne i kochane.

Wyruszyło w świat i błąkało się pośród obcych. Czasem odbijane jak piłka, czasem wykorzystywane, innym razem – dla poklasku – głaskane. Ono samo nigdy do nikogo się nie zbliżyło. Przebierało się w kolorowe stroje, świetnie odgrywało różne role. Było grzeczne i posłuszne, więc dostawało chwilową akceptację, nagrodę. Było myszką, grajkiem, sprzątaczem... było tym, kogo potrzebowali inni. Wszystko po to, by ktoś je pokochał, powiedział, że jest dobre i potrzebne. Już zapomniało, na czyjej miłości i akceptacji naprawdę mu zależało.

Któregoś samotnego wieczora znowu mocno zabolało serce... Smutne Kaczątko pomyślało: „Ależ ja siebie nienawidzę. Czy kiedykolwiek zdołam to zmienić?”.
Kiedyś uwierzyło, że jest niepotrzebne, nieważne, niekochane i ciągle trzyma się tego ogromnego bólu. Dlaczego? Być może dlatego, że zna tylko ten ból. Smutne Kaczątko nie ma nawet imienia – nie chciało imienia nadanego...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI