W stronę Marrakeszu

inne I

Życie to podróż, wędrówka w poszukiwaniu siebie w sobie, świata w świecie i życia w życiu. Te słowa, chociaż wyglądają tak samo, znaczą coś innego.

W ostatnie wakacje nie miałem pomysłu, dokąd pojechać z moimi dziećmi – Polą i Kayem. Ponieważ Pola nie chciała rozstać się ze swoim psem, Snowym, pomyślałem, że najlepiej będzie wybrać się kamperem. Ale dokąd? Nie chciałem trafić w miejsca zatłoczone. Przypomniało mi się, że jako piętnastolatek popłynąłem sam do Maroka i zawsze chciałem tam wrócić.

POLECAMY

Wyruszyliśmy więc w stronę Marrakeszu. Cel podróży wybrałem – jak zazwyczaj – intuicyjnie; on jest potrzebny po to, by ruszyć z miejsca. Nie do końca wierzyłem, że tam dojedziemy. Liczyła się sama droga i to, by być razem. Chciałem dać dzieciom to, co mogę: moją wiedzę i doświadczenie. A najlepiej można je przekazać poprzez bycie z kimś, znalezienie dla niego czasu, wspólne działanie, o czym przekonałem się chociażby podczas wypraw na bieguny z Jasiem Melą.

W głąb siebie
W życiu jednak nie ma przypadków i okazało się, że wspólna podróż stała się też dla mnie jeszcze jedną podróżą w głąb siebie, a być może nawet początkiem podróży na kolejny biegun.

Kiedy dokonujemy wyboru, ważne jest, czy płynie on z głębi nas (choć niekoniecznie z głębi naszego ego), czy z zewnątrz. Dlatego, aby móc coś dać, również własnym dzieciom, trzeba tego poszukać w sobie. Człowiek wyrusza w podróż nie tylko po to, by odkryć świat, lecz by odkryć siebie w świecie.

Przypadkowo na pozór wybrane Maroko dla mnie stało się podróżą w głąb życia, a końce moich minionych przygód stały się początkiem świata przygód Poli i Kaya, a także oczywiście Snowy'ego.

Zaczęliśmy od Północy, czyli Szwecji i Danii. W drodze przypomniałem sobie moją pierwszą wielką podróż do Danii – jaką odbyłem samotnie. Miałem 14 lat, czyli tyle, ile ma teraz Pola. Gdzieś daleko, za horyzontem, była Grenlandia, w kierunku której zmierzałem.

Teraz jechaliśmy przez Karlskronę, Kopenhagę, Hamburg, Amsterdam, Brugię, Calais, Paryż, Orlean, Tours, Amboise, Biarritz, Bilbao, Santiago de Compostela, Fatimę, Lizbonę, Tanger, Kadyks, Casablancę aż do Marrakeszu. Podróżowaliśmy razem przez różne światy, światy moich dawnych wypraw. Myślę, że Pola i Kay też mogli – poprzez drobne znaki, wskazówki, jakie dostali ode mnie – podróżować w głąb siebie.

Podróże bowiem niekoniecznie związane są z przemieszczaniem się po kuli ziemskiej. Ważne, by podczas nich świat zewnętrzny poprzez pojawiające się obrazy, syt...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI