Szukalski odnaleziony

Style życia

Szukalski wyśmiałby narodowców posługujących się zaprojektowanym przez niego w 1935 roku symbolem Toporła. Bardzo żałował swoich przedwojennych wypowiedzi.

DAREK KUŹMA: Od niedawna na platformie Netflix można obejrzeć zrealizowany przez Pana, a wyprodukowany przez Leonardo DiCaprio niezwykły film dokumentalny o Stanisławie Szukalskim.

W „Walce” odkrywa Pan fascynującego rzeźbiarza, malarza i teoretyka sztuki…

POLECAMY

IREK DOBROWOLSKI: Do realizacji tego dokumentu zostałem zaproszony przez amerykańskich przyjaciół Szukalskiego, którzy towarzyszyli mu w ostatnich dekadach życia na emigracji, ale szybko zafascynowało mnie wszystko, co było związane z jego sztuką i życiem. Dlatego późniejsza „kuracja odwykowa”, związana z odkrytymi w trakcie realizacji dokumentu sekretami z jego przeszłości, była bolesna. Musiałem zweryfikować uwielbienie dla artysty-kapłana, który wyprzedził swoje czasy i w swojej sztuce przekroczył wiele granic, nauczyć się oddzielać twórczość Szukalskiego od jego poglądów.

Chodzi o antysemickie i nacjonalistyczne poglądy, które wyznawał w latach 30. XX wieku? 

Szukalski zaczynał od polemik z krytykami pochodzenia żydowskiego, gdzie ad personam stosował określenia typu „żydower”, które dziś nazwalibyśmy mową nienawiści. W kilku tekstach wydawanego przez niego pisma „Krak” zaczął tę mowę uogólniać. Pisał „precz z Żydami z Polski”, co groźnie rezonowało z tym, co się już działo w Niemczech.

Próbował stanąć na czele inicjatywy odbudowywania „Polski dla Polaków”, ale jego sztuka wznosiła się ponad podziały ideologiczne, narodowościowe i polityczne…

Dlatego trzeba rozdzielić jego twórczość od życia prywatnego. Nikt dziś nie pamięta, że Salvador Dalí współpracował z generałem Franco. Mało kto wspomina o domowych wyczynach Pabla Picassa. Szukalski został odkryty ponownie i powraca z całym bagażem kontrowersji. Kiedy odkryliśmy jego przedwojenne wypowiedzi, nie chcieliśmy ich zamiatać pod dywan. Zdaję sobie sprawę z tego, że to może się nie podobać jego psychofanom.

Ma Pan na myśli fanów, którzy zakochali się w geniuszu artystycznym Szukalskiego, czy grupy wykorzystujące symbole Szukalskiego na listopadowych marszach niepodległościowych?

Jednych i drugich. Obie te grupy łączy brak głębszego, krytycznego spojrzenia, ale oczywiście nie stawiam znaku równości między ludźmi zakochanymi w sztuce Szukalskiego a ludźmi, którzy maszerują w czarnych kolumnach z symbolami stworzonymi przez Szukalskiego. Sam Szukalski wyśmiałby narodowców posługujących się zaprojektowanym przez niego w 1935 roku symbolem Toporła – znakiem przedstawiającym obosieczny topór połączony z głową orła, który miał być godłem odrodzonej Polski. Podkreśla to w filmie Glenn Bray, wieloletni przyjaciel Szukalskiego i inicjator projektu „Walki”. Żyjemy w wolnym społeczeństwie i każdy może wyrażać się w taki sposób, jaki mu odpowiada, ale ta mowa nienawiści czerpiąca z symboli, które miały niegdyś zupełnie inny wydźwięk, mnie przeraża.

Szukalski po wojnie całkowicie odciął się od swoich dawnych poglądów.

Po powrocie do Kalifornii uświadomił sobie, że Żydzi zostali boleśnie doświadczeni przez Holokaust i stali się ofiarami „drapieżników”. Mówił, że wielowiekowa mądrość Żydów pozwoliła im przetrwać. Uwiecznił to nawet, projektując medal Menora z inskrypcją po hebrajsku: „Naród Izraela jest żywy”. Wykonał też dziesiątki rysunków inspirowanych motywami z judaizmu.

Szukalski w pierwszych dniach wojny prawie zginął pod gruzami własnych rzeźb. W bombardowaniu stracił cały swój dobytek, a po ucieczce z Polski miał trzydzieści lat na przemyślenie dawnych fascynacji, nacjonalistycznych poglądów. Ale, co ważne, jego sztuka nie miała charakteru nacjonalistycznego, miała charakter patriotyczny.

W filmie pokazuje Pan, że w latach 30. zaangażowany politycznie Szukalski przejawiał pewne fascynacje Hitlerem czy Musso...

Ten artykuł jest dostępny tylko dla zarejestrowanych użytkowników.

Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się.

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI